12.09.2012

Wymęczone cztery punkty

Pierwszy raz w historii zmuszony byłem do oglądania meczu Reprezentacji przez internet i byłem zszokowany postawą piłkarzy Waldemara Fornalika. Nie przypuszczałem, że z tak słabym przeciwnikiem jakim jest Mołdawia do 90 minuty będę bał się o końcowy rezultat. Wiem, że zaraz mogę spotkać się z lawiną krytyki, mówiąca, że nie ma słabych przeciwników i każdego należy się obawiać, ale nie należy popadać w skrajne obawy. Nasz wtorkowy rywal zajmuje aktualnie 141 miejsce w rankingu FIFA a osiem lokat niżej możemy znaleźć Liechtenstein. Czy naprawdę Mołdawia była taka trudna?


Nauczony, że Polska reprezentacja potrafi z każdym wygrać (po za Niemcami), i z każdym przegrać podchodziłem do meczu z umiarkowanym optymizmem. Uważałem, że nasi liderzy czyli Błaszczykowski, Lewandowski i Piszczek rozmontują obronę rywala i do przerwy będziemy spokojnie prowadzić 2:0 lub 3:0. Niestety boisko zweryfikowało moje przypuszczenia i w pierwszej połowie oglądaliśmy drużynę bez stylu, zespół, który nie miał pojęcia co to gra z pierwszej piłki. Nasza dwójka napastników zagrała źle. Co do Marka Saganowskiego mógłbym zrozumieć, że tylu latach przerwy poczuł się jak nowy o tyle gra Lewandowskiego jest dla mnie zaskoczeniem in minus. Zawodnik Borussii jest ewidentnie bez formy. Mogliśmy to zauważyć w meczu z Estonią, Czarnogórą (chociaż tutaj można mieć najmniejsze pretensje) 
i wczoraj. Lewy, który przez pierwszy sezon grał cofniętego napastnika dublował pozycję starszego kolegi chcąc mu chyba pokazać, że on jest gwiazdę i tylko on może strzelać bramki. Jak to wyglądało na boisku to każdy widz na stadionie we Wrocławiu widział. Co do postawy naszego kapitana to był on niewidoczny, brakuje mi jego rajdów, które są cechą charakterystyczną w Dortmundzie. Na plus pewnie wykorzystany rzut karny i asysta przy drugiej bramce. Natomiast Łukasz Piszczek zaliczył przeciętne zawody. Był bardzo niedokładny, ale wywalczył rzut karny i tego nie można mu odmówić. Jeśli chodzi o pozostałych zawodników to na wyróżnienie zasługuje Eugen Polański. Facet był, najlepszym zawodnikiem podczas Euro 2012, niestety wczoraj zagrał fatalnie, mnóstwo niedokładnych podań, głupie straty w środku pola. Mam nadzieję, że na mecz z Anglią wróci dobrze nam znamy Eugen z Mistrzostw Europy.


To, że Polskie futbol bramką stoi wiedzą wszyscy, ale czy ktoś przypuszczał, że w meczu z Mołdawią najlepszym zawodnikiem Reprezentacji będzie bramkarz? Tak, tak bramkarz, Przemysław Tytoń po raz kolejny pokazał, że zasługuje na bluzę z numerem 1. Pewnie bronił strzały przeciwników a w końcówce pierwszej połowy uratował na jednobramkowe prowadzenie. Jeśli nie przydarzy mu się kontuzja to on powinien bronić w październikowym mecz z Anglią na stadionie Narodowym.

Mamy cztery punkty, które wywalczyliśmy po ciężkich bojach. Po bojach z drużynami, które nie są nawet europejskimi średniakami. Zagraliśmy bez stylu, przywódcy, zaangażowania. Czy zespół zmobilizuje się na Anglików?

Jeśli podopieczni Waldemara Fornalika chcą w październiku ugrać choćby jeden punkt z Anglią to po pierwsze powinni zagrać z większym zaangażowanie, po drugie z większą koncentracją, po trzecie i chyba najważniejsze schować osobiste animozje do kieszeni i stać się drużyną. Dopóki zawodnicy będą kłócić się między sobą i wyciągać brudy na zewnątrz i dopóki nie staną się drużyną to możemy ponownie zniknąć na długi czas z piłkarskiej mapy świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz