19.09.2012

Futbolowe "bla, bla, bla" cz.1


  I znowu to usłyszałem. W telewizyjnym studio jeden ze znanych dziennikarzy sportowych zwycięstwo Borussi Dortmund nad Ajaksem Amsterdam 1-0 raczył skomentować w takim stylu: „Borussia wygrała choć według liczb nie całkiem sobie na to zwycięstwo zasłużyła, bo była ok. 44 proc. czasu posiadania przy piłce”. Nie od dziś głupie gadanie piłkarzy przeszło na dziennikarzy sportowych.





  Uwielbiam tłumaczenia piłkarzy i trenerów po meczu. Narzekanie na brak szczęścia, złą pogodę, utyskiwanie na pracę sędziego( to jestem jeszcze w stanie zrozumieć), mielenie w ustach ciągle tych samych zwrotów, że „piłka jest okrągła, a bramki są dwie”.


  W środowisku sportowym, a w piłce, jako najważniejszej, bo największej przedstawicielce sportu w ogólnym pojęciu, panuje wiele utartych zwrotów, wymówek, powiedzonek, które często są przez wszystkich powtarzane, ale rzadko kiedy odpowiadają prawdzie. Najczęściej mają one na celu, świadome bądz nie, wyzbycie się odpowiedzialności za rezultat spotkania.



  Poniższe przykłady można zauważyć i usłyszeć w niemal każdej transmisji piłkarskich widowisk.

Tak, nawet w polskiej lidze, choć w tym przypadku za słowo „widowisko” bardzo przepraszam.


  Wpisuję do wyszukiwarki zdanie: „zabrakło szczęścia” i moim oczom ukazuje się przytłaczająca liczba artykułów dotyczących tego magicznego zjawiska. Najczęściej dotyczy to właśnie sportu.


„Nie mieliśmy szczęścia”- oj, zdanie te można by zmieniać do woli, sens pozostaje ten sam.

To te Coś, najczęściej nienamacalne i ulotne, sprawiło że przegraliśmy mecz. W końcu mieliśmy w meczu dwa słupki i poprzeczkę...Czymże to nie nazwać, jak nie brakiem szczęścia?!
No właśnie...Nieudolnością, złymi decyzjami podjętymi w danej chwili. Owszem, zdarza się, że i po strzale wielkiego piłkarza piłka trafia w słupek, czy poprzeczkę. Czy nazwiemy takiego nieszczęśnika( sic!) nieudolnym? Nie, ale odpowiedzmy sobie na pytanie,czy tenże piłkarz chciał strzelić w ten słupek, czy też chciał zdobyć bramkę? No właśnie...Czy to nadal ten sławetny „ brak szczęścia” mu w tym przeszkodził, czy też piłkarz źle strzelił? Po prostu.

„Byliśmy lepsi, nie zasłużyliśmy na porażkę.” - w swoim stosunkowo krótkim życiu nigdy nie słyszałem większej bzdury. Jak można być lepszym i przegrać? Chyba tylko przez błędy sędziego.
Pomijając decyzje arbitrów, nie da się. Jeżeli wygrywasz, oznacza to, że jesteś lepszy. A jeżeli przegrywasz, to znaczy żeś fujara i trąba, delikatnie mówiąc. Mam dziwne wrażenie, że w piłce chodzi o zdobywanie bramek i zdobycie ich więcej od przeciwnika, bo tylko tak można wygrać. Hmmm, być może jednak się mylę. Wtedy wyprowadzcie mnie z błędu. Nie liczą się żadne statystyki,oprócz jednej. A tymczasem musimy przygotować pudełko chusteczek higienicznych dla piłkarzy, trenerów, którzy dziwią się jak mogli nie wygrać meczu skoro oddali więcej strzałów, byli częściej przy piłce i w ogóle byli lepsi od przeciwnika, a przynajmniej nie czuli się gorsi. No jak to możliwe?!


„Rzuty karne to loteria” - tutaj sprawa również jest bezdyskusyjna. Generalnie rzut karny równa się bramka. Przynajmniej dla strzelającego. Każdy nie strzelony karny jest winą nieudolnego egzekutora.

Ale gdy mecz trzeba rozstrzygnąć strzałami z jedenastu metrów, to zaczyna się nadużywanie przez komentatorów powyższego zwrotu. Rzuty karne to nie jest taka loteria.To nie złośliwy chochlik. Bo przecież loteria to przypadek. A strzelenie czy spudłowanie z rzutu karnego owym przypadkiem nie jest.
Jesteś dobry, to strzelisz z wapna. „Dobry” oznacza umiejętności piłkarskie plus chłodna głowa.
Bez zdolności koncentracji na chwili obecnej, niezwracania uwagi na gwizdy, buczenia i obsceniczne gesty kibiców, nie masz czego szukać w profesjonalnym futbolu. Więc znowu: przypadek czy brak dostatecznych umiejętności w danej chwili?


„Zwycięstwo im się nie należało” - kimkolwiek są ci „tamci” , jedno wiemy na pewno. Ktoś nie potrafi przyznać się do tego, że w tym właśnie meczu był słabszy i gorszy od przeciwnika.
Jeżeli sędzia nie popełnił rażących błędów, a rywal prawidłowo zdobył bramki, to nie ma dyskusji.
Jeżeli wygrałeś, to zasłużyłeś sobie na to zwycięstwo, jeżeli zaś przegrałeś, to vice versa.



 Harry Redknapp powidział, że futbol to nie fizyka jądrowa, to prosta gra. W tym samym tonie wypowiedział się Bill Shankly:  "Piłka nożna to prosta gra oparta na wykonywaniu i przyjmowaniu podań, opanowaniu piłki i przygotowaniu się do przyjęcia podania. To strasznie proste. „. Nie dorabiajmy więc filozofii tam, gdzie jej nie ma.




To pierwsza część felietonu dotyczącego mitów w piłkarskim świecie. Za niedługo ruszymy ponownie w boiskowy świat absurdów.

Zapraszamy też do słuchania naszej cotygodniowej audycji w radiu Egida. Sobota godz. 20.30http://www.egida.us.edu.pl/flashplayer/egida_listen.html

A także do polubienia naszej strony na Facebooku:  https://www.facebook.com/AudycjaFutbolowaGodzina

2 komentarze:

  1. "Piłka nożna to prosta gra oparta na wykonywaniu i przyjmowaniu podań, opanowaniu piłki i przygotowaniu się do przyjęcia podania. To strasznie proste." - jeżeli tak, to cały felieton został tym zakończeniem przekreślony. Osobiście uważam, że jest to jedyne prawdziwe zdanie, bo sprzeczne z postawioną tezą. W piłce nożnej nie chodzi o bramki. Piłka nożna to idea. Idea oparta głównie właśnie na "wykonywaniu, przyjmowaniu, opanowywaniu" piłki itp. Do tego dochodzi kilka innych aspektów i mamy piłkę nożną. Taktyka, podania, strzały, poruszanie się po boisku - to wszystko tworzy PIŁKĘ NOŻNĄ, a nie tylko bramki. Zasada, wedle której mecz wygrywa drużyna, która zdobyła najwięcej bramek jest zaiste najbardziej krzywdzącą, jaką w historii sportu znam. I powtarzam jeszcze raz. Piłka nożna to idea. Zasady w perspektywie idei mogą być niesprawiedliwe. A wszystkie pogrubione zdania - mimo, że często nadużywane - znajdowały i będą znajdować potwierdzenie w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że masz poniekąd rację, Michale. Piłka nożna to idea i nie tworzą jej tylko bramki i "wykonywanie i przyjmowanie podań...". Ten tekst miał jednak na celu przedstawienie typowych wymówek stosowanych przez piłkarzy, trenerów po porażkach. Zamiast szukać winy w sobie, szukają jej na zewnątrz.
    Co do słów Billa Shankly'ego to dzisiaj moglibyśmy to interpretować, jako apel o nietworzenie wokół piłki naukowej atmosfery, jaką mamy obecnie. Nie wiem w jakim kontekście wypowiedział te zdanie Shankly, a szkoda, bo pewnie wytłumaczyłoby nam, co miał dokładnie na myśli.

    OdpowiedzUsuń