I znowu to usłyszałem. W telewizyjnym
studio jeden ze znanych dziennikarzy sportowych zwycięstwo Borussi
Dortmund nad Ajaksem Amsterdam 1-0 raczył skomentować w takim
stylu: „Borussia wygrała choć według liczb nie całkiem sobie na
to zwycięstwo zasłużyła, bo była ok. 44 proc. czasu posiadania
przy piłce”. Nie od dziś głupie gadanie piłkarzy przeszło na
dziennikarzy sportowych.
Uwielbiam tłumaczenia piłkarzy i
trenerów po meczu. Narzekanie na brak szczęścia, złą pogodę,
utyskiwanie na pracę sędziego( to jestem jeszcze w stanie
zrozumieć), mielenie w ustach ciągle tych samych zwrotów, że
„piłka jest okrągła, a bramki są dwie”.
W środowisku
sportowym, a w piłce, jako najważniejszej, bo największej
przedstawicielce sportu w ogólnym pojęciu, panuje wiele utartych
zwrotów, wymówek, powiedzonek, które często są przez wszystkich
powtarzane, ale rzadko kiedy odpowiadają prawdzie. Najczęściej
mają one na celu, świadome bądz nie, wyzbycie się
odpowiedzialności za rezultat spotkania.
Poniższe przykłady
można zauważyć i usłyszeć w niemal każdej transmisji
piłkarskich widowisk.
Tak, nawet w polskiej lidze, choć w tym
przypadku za słowo „widowisko” bardzo przepraszam.
Wpisuję do wyszukiwarki zdanie: „zabrakło szczęścia” i moim
oczom ukazuje się przytłaczająca liczba artykułów dotyczących
tego magicznego zjawiska. Najczęściej dotyczy to właśnie sportu.
„Nie mieliśmy szczęścia”-
oj, zdanie te można by zmieniać do woli, sens pozostaje ten sam.
To
te Coś, najczęściej nienamacalne i ulotne, sprawiło że
przegraliśmy mecz. W końcu mieliśmy w meczu dwa słupki i
poprzeczkę...Czymże to nie nazwać, jak nie brakiem szczęścia?!
No
właśnie...Nieudolnością, złymi decyzjami podjętymi w danej
chwili. Owszem, zdarza się, że i po strzale wielkiego piłkarza
piłka trafia w słupek, czy poprzeczkę. Czy nazwiemy takiego
nieszczęśnika( sic!) nieudolnym? Nie, ale odpowiedzmy sobie na
pytanie,czy tenże piłkarz chciał strzelić w ten słupek, czy też
chciał zdobyć bramkę? No właśnie...Czy to nadal ten sławetny „
brak szczęścia” mu w tym przeszkodził, czy też piłkarz źle
strzelił? Po prostu.
„Byliśmy lepsi, nie zasłużyliśmy
na porażkę.” - w swoim stosunkowo krótkim życiu nigdy nie
słyszałem większej bzdury. Jak można być lepszym i przegrać?
Chyba tylko przez błędy sędziego.
Pomijając decyzje arbitrów, nie da
się. Jeżeli wygrywasz, oznacza to, że jesteś lepszy. A jeżeli
przegrywasz, to znaczy żeś fujara i trąba, delikatnie mówiąc.
Mam dziwne wrażenie, że w piłce chodzi o zdobywanie bramek i
zdobycie ich więcej od przeciwnika, bo tylko tak można wygrać.
Hmmm, być może jednak się mylę. Wtedy wyprowadzcie mnie z błędu.
Nie liczą się żadne statystyki,oprócz jednej. A tymczasem musimy
przygotować pudełko chusteczek higienicznych dla piłkarzy,
trenerów, którzy dziwią się jak mogli nie wygrać meczu skoro
oddali więcej strzałów, byli częściej przy piłce i w ogóle
byli lepsi od przeciwnika, a przynajmniej nie czuli się gorsi. No
jak to możliwe?!
„Rzuty karne to loteria” -
tutaj sprawa również jest bezdyskusyjna. Generalnie rzut karny
równa się bramka. Przynajmniej dla strzelającego. Każdy nie
strzelony karny jest winą nieudolnego egzekutora.
Ale gdy mecz
trzeba rozstrzygnąć strzałami z jedenastu metrów, to zaczyna się
nadużywanie przez komentatorów powyższego zwrotu. Rzuty karne to
nie jest taka loteria.To nie złośliwy chochlik. Bo przecież
loteria to przypadek. A strzelenie czy spudłowanie z rzutu karnego
owym przypadkiem nie jest.
Jesteś dobry, to strzelisz z wapna.
„Dobry” oznacza umiejętności piłkarskie plus chłodna głowa.
Bez zdolności koncentracji na chwili obecnej, niezwracania uwagi
na gwizdy, buczenia i obsceniczne gesty kibiców, nie masz czego
szukać w profesjonalnym futbolu. Więc znowu: przypadek czy brak
dostatecznych umiejętności w danej chwili?
„Zwycięstwo im się nie
należało” - kimkolwiek są ci „tamci” , jedno wiemy na pewno.
Ktoś nie potrafi przyznać się do tego, że w tym właśnie meczu
był słabszy i gorszy od przeciwnika.
Jeżeli sędzia nie popełnił rażących
błędów, a rywal prawidłowo zdobył bramki, to nie ma dyskusji.
Jeżeli wygrałeś, to zasłużyłeś sobie na to zwycięstwo,
jeżeli zaś przegrałeś, to vice versa.
Harry Redknapp
powidział, że futbol to nie fizyka jądrowa, to prosta gra. W tym
samym tonie wypowiedział się Bill Shankly: "Piłka
nożna to prosta gra oparta na wykonywaniu i przyjmowaniu podań,
opanowaniu piłki i przygotowaniu się do przyjęcia podania. To
strasznie proste. „. Nie
dorabiajmy więc filozofii tam, gdzie jej nie ma.
To pierwsza część felietonu
dotyczącego mitów w piłkarskim świecie. Za niedługo ruszymy
ponownie w boiskowy świat absurdów.
Zapraszamy też do
słuchania naszej cotygodniowej audycji w radiu Egida. Sobota godz. 20.30http://www.egida.us.edu.pl/flashplayer/egida_listen.html
A także do polubienia naszej strony na Facebooku:
https://www.facebook.com/AudycjaFutbolowaGodzina
"Piłka nożna to prosta gra oparta na wykonywaniu i przyjmowaniu podań, opanowaniu piłki i przygotowaniu się do przyjęcia podania. To strasznie proste." - jeżeli tak, to cały felieton został tym zakończeniem przekreślony. Osobiście uważam, że jest to jedyne prawdziwe zdanie, bo sprzeczne z postawioną tezą. W piłce nożnej nie chodzi o bramki. Piłka nożna to idea. Idea oparta głównie właśnie na "wykonywaniu, przyjmowaniu, opanowywaniu" piłki itp. Do tego dochodzi kilka innych aspektów i mamy piłkę nożną. Taktyka, podania, strzały, poruszanie się po boisku - to wszystko tworzy PIŁKĘ NOŻNĄ, a nie tylko bramki. Zasada, wedle której mecz wygrywa drużyna, która zdobyła najwięcej bramek jest zaiste najbardziej krzywdzącą, jaką w historii sportu znam. I powtarzam jeszcze raz. Piłka nożna to idea. Zasady w perspektywie idei mogą być niesprawiedliwe. A wszystkie pogrubione zdania - mimo, że często nadużywane - znajdowały i będą znajdować potwierdzenie w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że masz poniekąd rację, Michale. Piłka nożna to idea i nie tworzą jej tylko bramki i "wykonywanie i przyjmowanie podań...". Ten tekst miał jednak na celu przedstawienie typowych wymówek stosowanych przez piłkarzy, trenerów po porażkach. Zamiast szukać winy w sobie, szukają jej na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńCo do słów Billa Shankly'ego to dzisiaj moglibyśmy to interpretować, jako apel o nietworzenie wokół piłki naukowej atmosfery, jaką mamy obecnie. Nie wiem w jakim kontekście wypowiedział te zdanie Shankly, a szkoda, bo pewnie wytłumaczyłoby nam, co miał dokładnie na myśli.