24.11.2012

Polska piłka. Akt IV: Trening nie zawsze czyni mistrza. Cz.I



  Solą każdego sportu jest trening. To podstawa na której buduje się swoją sportową karierę. Błędy poczynione w tym elemencie zawsze wyjdą na wierzch w decydujących momentach. Niedotrenowanie, przetrenowanie, zła technika ćwiczeń, powielanie złych nawyków, wszystko to decyduje o klasie danego sportowca. Nie inaczej jest w piłce nożnej.



 Romek ma 12 lat. Chodzi na treningi piłkarskie do pobliskiego klubu piłkarskiego. Romek jest prawonożny. Unika więc gry swoją słabą lewą nogą, która służy mu tylko i wyłącznie do podpierania. Na treningach niby ćwiczy się zagrania obiema nogami,ale Romkowi ze swoim mankamentem udaje się wtopić w tłum i unikać karcącego spojrzenia trenera, bo na trening chodzi dużo młodzieży, a z racji braku pieniędzy nie ma podziału na grupy. Mimo wszystko Romek czyni postępy...

W wieku 17 lat zostaje wypatrzony przez klub grający w drugiej polskiej lidze. Istnieje szansa na w miarę profesjonalny kontrakt i być może przyszłą karierę. W końcu Romek zostaje kupiony przez możniejszy klub. Tam rozgrywa bardzo dobry sezon i dostaje kolejną propozycję, tym razem z klubu ekstraligowego. Dopiero tu jest profesjonalnie podglądany przez skautów.

 Niestety, skauci zauważają poważne zaniedbanie w umiejętnościach Romka juniora. Otóż w przeciągu paru meczów okazuje się, że Romek unika gry lewą nogą. Wielokrotnie marnuje dobre sytuacje na zdobycie bramki, bo zwleka ze strzałem i mając piłkę przy lewej nodze, decyduje się na przełożenie jej do prawej kończyny; w takich momentach obrońcy najczęściej odbierają mu piłkę. Gdy jest zmuszony podać lub dośrodkować lewą nogą, robi to nieporadnie i niecelnie. Działacze ekstraligowego klubu nie zdecydowali się kupić Romka. Stwierdzili, że w dobie kryzysu, kiedy liczy się każda złotówka, nie będą kupowali piłkarza, który ma spore braki w wyszkoleniu technicznym...I tak Romek zaprzepaścił szansę na prawdziwą karierę, bo drugiej już nie dostał...


Ten przykład, nie będę ukrywał, jest przedstawiony trochę przesadnie. Ilu znamy piłkarzy, którzy grają tylko jedną nogą, a druga ewidentnie im przeszkadza? Większość. Multum takich przewinęło się przez naszą kadrę i tysiące im podobnych gra w każdym kraju. Nie o to chodzi...
  
  Celem powyższego przykładu było uwypuklenie problemu, z jakim spotykamy się w szkoleniu młodzieży i który zamieciony pod dywan, daje w końcu o sobie znać ze zdwojoną siłą.

  
  W trenowaniu młodzieży można popełnić wiele błędów. Jeżeli dziecko będzie smażyło się w toksycznym oleju złych nawyków , to w dojrzalszym wieku może być już za późno na zmiany.

Naczelnym problemem jest brak dostatecznego wytrenowania piłkarzy. We współczesnej piłce, na najwyższym poziomie, gra się systemem sobota-środa-sobota (liga, europejskie puchary, liga). Nasi zawodnicy mają nogi z ołowiu już w środę, a tymczasem kolejna sobota coraz bliżej. Sama odnowa biologiczna nie wystarczy. Trzeba bowiem dysponować odpowiednim poziomem energii i kondycji, by poradzić sobie z takim rytmem meczowym. Na taką kondycją i nawyki pracuje się latami, a nie jednym sezonem przygotowawczym.

 Wyjściem z tej sytuacji jest uniknięcie lub szybkie odpadnięcie z europejskich pucharów, co „naszym” udaje się wyśmienicie. 



Kolejnym problemem jest szeroko pojęta nieumiejętność prowadzenia uzdolnionych graczy. Mówi o niej wybitny znawca tematu, czyli Michał Globisz ("Gazeta Wyborcza", 25.07.2011).
:

Kiedy gramy międzypaństwowy mecz juniorów, a rywale zastosują pressing, nasi piłkarze wpadają w popłoch i wybijają piłkę na oślep. A gdzie on ma się tego nauczyć, jeśli w rozgrywkach wojewódzkich są dwa silne kluby, np. na Wybrzeżu Lechia Gdańsk i Arka Gdynia. Czyli to są dwa mecze w sezonie! Resztę wygrywają po 10:0, bo rywale są tak słabi, że sami oddają im piłkę. Potem taki piłkarz jedzie na kadrę i nie potrafi wymienić pod presją dwóch podań.

Trener Globisz podkreśla również przesadne przywiązywanie wagi do wyniku wieku juniorskim.


"Kiedy pracowałem w Lechii, w każdy poniedziałek spotykaliśmy się ze wszystkimi trenerami i omawialiśmy pracę całego tygodnia. Kiedy pytałem trenera X, co u niego w drużynie, ten zaczynał: “Wygraliśmy z…”. A ja na to: “Stop! Nie interesują mnie wyniki. Daj mi nazwiska piłkarzy, którzy się wyróżnili”. (...)Główny cel szkolenia młodzieży jest taki, że przez pięć lat opiekujesz się grupą 25 osób, by było z tego dwóch, trzech piłkarzy. ("Gazeta Wyborcza", 25.07.2011).


c.d.n...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz