Wokół nich kręci się wszystko i
piłka nie jest wyjątkiem, a wręcz najlepszym przykładem na to,
że bez pieniędzy nie istniejesz, ale "zielone" źle ulokowane i
wydawane, przysparzają o taki sam ból głowy. Nie ma sensu wylewanie kubłów z pomyjami na piłkarzy i działaczy, którzy zarabiają miliony. Tak
było, jest i pewnie będzie. Tutaj nie ma najmniejszej możliwości do
przeprowadzenia zmian. Nie da się zmienić królestwa od
przyzwyczajonego do bogactwa króla, władca może dawać jedynie
przykład swoim poddanym.
Generalnie na całym świecie pieniądze
w piłce są źle wydawane, jednak skupmy się na polskim poletku. To
tutaj możemy zaobserwować sytuacje, w których młodziutki piłkarz
zarabia „grosze”, by potem zostać kupionym przez możniejszy
klub, który płaci mu nawet 30x więcej niż w poprzednim zespole.
Niby nic takiego. Skoro piłkarz ten wybił się dzięki swojej grze
i talentowi...
Jednak jeżeli taka sytuacja będzie
się powtarzała (ba! Cały czas się powtarza) to dojdzie do
zachwiania właściwych proporcji i rynek zwariuje. Do tego już
doszło dawno temu, między innymi dlatego potęgi futbolowego świata
mają takie problemy finansowe, choć starają się je maskować.
Nie rozwinę już kwestii tego, że
taki przeskok w zarabianiu przez młodzika często doprowadza do
tego, że zadowala się on pierwszym lepszym kontraktem i osiada na
laurach.
(http://taksiegra.blogspot.com/2012/10/polska-pika-pierwszy-akt-lenistwo.html)
Na przeciwnym biegunie są ludzie,
którzy szkolą takie przyszłe gwiazdy od ich najmłodszych lat.
Tacy trenerzy są w Polsce fatalnie
wynagradzani. Traktuje się ich pracę często na zasadzie
wolontariatu, nie dziwi więc fakt, że bardzo często tacy
szkoleniowcy obojętnie podchodzą do swoich obowiązków. Sytuacja
życiowa i niskie zarobki w piłce, zmuszają ich do pracy na kilki
etatach.
Zaniedbywanie takich podstaw w Polsce jest dramatycznie
wysokie. To tutaj rozpoczyna się wdrażanie młodego człowieka w
piłkarskie życie, to na tym pierwszym etapie kształtują się jego
pierwsze nawyki i umiejętności. Jeśli w tym momencie nabierze
złych przyzwyczajeń, to potem mogą się one albo pogłębić, albo
dać o sobie znać w przyszłości i zablokować dalszą karierę.
Od jakiegoś czasu wiele mówi się o
ogromnej roli agentów piłkarskich w piłce nożnej. Ludzie ci mają
wpływ na prezesów klubów, często są w dobrych układach z
właścicielami, szepczą do uszu piłkarzy przed podpisaniem
jakiegokolwiek papierka podsuniętego przez potencjalny klub. Nas
jednak wyżyny nie interesują. Trenerzy narzekają często na
pałętających się po klubowych korytarzach panów w modnych
garniturach, którzy dekoncentrują młodych, utalentowanych graczy i
kuszą ich niczym Al Pacino Keanu Reevesa w filmie „Adwokat
diabła”. Często uczą juniorów niecierpliwości, zuchwałości,
zachłannego sięgania po więcej i niebotycznych żądań.
Oczywiście są też wyjątki. No, ale właśnie- „wyjątki”.
Jeszcze jedna kwestia łączy się z
kulejącym skautingiem w Polsce. Kluby nadal miłują się w
kupowaniu kota w worku. Nie mają czasu, pieniędzy i cierpliwości
na wielomiesięczne przyglądanie się piłkarzowi pod każdym,
często absurdalnym, aspektem. Błąd ten popełniają
paradoksalnie kluby biedne. Zamiast oszczędzać i oglądać każdą
złotówką przed jej wydaniem, to kupują zawodników "po" kiedyś
znanym nazwisku, albo po tym, że ileś lat temu strzelili trzy gole
w jednym meczu. Nie ma pieniędzy na porządną sieć skautingu, nie
ma cierpliwości w szukaniu potencjalnych wzmocnień, resztki wydaje
się na koty w worku i często wpędza się klub w jeszcze większą
dziurę budżetową niż wcześniej. I koło się zamyka.
c.d.n...
c.d.n...
Zapraszamy też do słuchania naszej cotygodniowej audycji w radiu Egida. Sobota godz. 20.30http://www.egida.us.edu.pl/flashplayer/egida_listen.html
A także do polubienia naszej strony na Facebooku: https://www.facebook.com/AudycjaFutbolowaGodzina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz